Wspomniani zwolennicy modelu chorobowego przypominają sobie czasy, kiedy uzależnienie było uważane za moralną porażkę, osobistą słabość lub oznakę złego charakteru. W związku z tym wstyd i strach powstrzymywały wielu uzależnionych przed szukaniem bardzo potrzebnego leczenia. Traktowanie nadużywania substancji i uzależnienia jako choroby usunęło szkodliwe stereotypy, które służą utrzymaniu ludzi w pułapce uzależnienia. Jednak nazywanie uzależnienia chorobą w inny sposób wpędza ludzi w pułapkę. Często uzależnieni są skłonni do porzucenia nadziei, gdy mówi się im, że mają przewlekłą, nieuleczalną chorobę, lub wierzą, że walka z nałogiem będzie wymagała dożywotniego leczenia, po którym nastąpi ciągła walka i powtarzające się zagrożenie powrotu do nałogu.
W naszym Paracelsus wierzymy, że uzależnienie jest złożonym zaburzeniem, którego nie da się łatwo wytłumaczyć żadną ze szkół myślenia. Nasza filozofia jest taka, że uzależnienie nie jest chorobą w tradycyjnym sensie, ani też nie jest prostą kwestią siły woli, ponieważ popędy do kontynuowania używania substancji lub zachowań uzależniających są niezwykle silne i mogą być przytłaczające. Wiemy jednak, że siła woli i motywacja odgrywają decydującą rolę w procesie zdrowienia, podobnie jak środowisko fizyczne, społeczne, a nawet polityczne.
leczenie uzależnień wymaga prawdziwie indywidualnego podejścia i nie ma uniwersalnych rozwiązań. Tendencja do wyjaśniania problemów prostymi przyczynami i przewidywalnymi "rozwiązaniami" jest powodem, że niektóre modele leczenia, jak np. programy dwunastu kroków, mają jednocyfrowe wskaźniki sukcesu.
Wierzymy również, że koncepcja "hard-wired brain" staje się przestarzała. W jego miejsce, jak wyraźnie wskazują neurobiolodzy, pojawia się prawda, że mózg jest wszechstronny i plastyczny, a nowe struktury są stale wzmacniane i utrwalane przez uczenie się, powtarzanie i przyzwyczajenia.